Pages - Menu

wtorek, 6 listopada 2012

154. Mój Suzuki Swift II (MK3). Update #01

Niedawno pomyślałem, że zostawię na tym blogu ślad mojego samochodu, nie chodzi tu o chwalenie się, ponieważ patrząc na jego stan, absolutnie nie ma się czym chwalić hehe. Po prostu pisząc blog o japońskiej motoryzacji i posiadając samochód wyprodukowany w Japonii, chciałem wspomnieć o nim w ramach "solidarności" z tematyką. Być może teraz jest dobry moment.








Generalnie, szukałem czegoś niewielkiego z małym silnikiem i z mojego miasta, na początku nie tylko japońskie samochody (np. Daewoo Tico, Ford Fiesta MK3, VW Polo MK2 itp.), ale później skupiłem się już wyłącznie na nich. Padło kilka propozycji (Civic EG, 323F BG, Colt CA0) lecz ostatecznie skusiłem się na Suzuki Swift II (druga generacja, po pierwszym faceliftingu, nieoficjalnie oznaczony MK3), w wersji GS, który został wyprodukowany w 1991 roku, posiada silnik 1.3L SOHC 8V z instalacją gazową BRC. Niestety, samochód kupiłem w komisie, który zataił trochę niesprawności. Skorodowane mocowania wahaczy (to taka "wada fabryczna" starszych Swiftów) oraz poprzecznica, wymagały użycia migomatu, poszło też trochę chemii - benzyna ekstrakcyjna, odrdzewiacze Brunox Epoxy, farba epoksydowa z utwardzaczem, preparaty do konserwacji podwozia i powierzchni zamkniętych, wszystko nakładane po kilka razy. Na dzień dzisiejszy, podwozie jest zrobione, a co najważniejsze, na szczęście nic mnie to nie kosztowało (znajomy spawacz samochodowy). Druga rzecz, to wyciek oleju, na obecną chwilę nie uporałem się z tym. No i trzecia rzecz - na wiosnę trzeba będzie się zająć zawieszeniem. Chcę również zrobić przegląd instalacji gazowej.
Samochód jest trochę zaniedbany mechanicznie, natomiast od strony wizualnej prezentuje się w miarę dobrze jak na japońską blachę w tego typu samochodach i już 21 lat na karku (choć progi są krzywo pomalowane co widać na zdjęciach poniżej, do tego w okolicy progów są jakieś naklejki ze smokami, których chcę się pozbyć). Problemy mam raczej na własne życzenie, ponieważ w momencie kupna, moje plany dotyczące dokładnego sprawdzenia samochodu, cała moja misterna podejrzliwość, wszystko to zostało gdzieś zakneblowane w mózgu, nie wyobrażałem sobie, że wrócę do domu bez tego samochodu, nie dlatego, że był jakiś wyjątkowy, ale... po prostu chciałem go mieć i tyle. Wiadomo, pierwsze WŁASNE auto, brak kubła zimnej wody na łeb, brak wiedzy, za to (zbyt) dużo ekscytacji.

Po kupnie nie zabrakło "ciekawych" rozwiązań pozostawionych przez poprzednich właścicieli. Np. ktoś odłączył spryskiwacz tylnej szyby, ja pomyślałem, że jednak fajnie byłoby go mieć, ale po podłączeniu na nowo, zalało mi podłogę! Okazało się, że wężyk był przerwany. Komuś nie chciało się naprawiać, więc po prostu odłączył tylny spryskiwacz. Musiałem wypruwać wykładzinę i suszyć, oczywiście przy okazji wymieniłem uszkodzony wężyk. To była również okazja aby przyglądnąć się podłodze wewnątrz, na szczęście całość wygląda dobrze.

Ale to nie tak, że nie cierpię tego samochodu czy coś, ponieważ poza problemami (które na szczęście nie wykluczają go z normalnego, codziennego użytkowania), są rzeczy które mnie w nim pozytywnie zaskoczyły i podobają mi się. Po pierwsze, nie wiem dokładnie w jakim stanie jest ten silnik, ale dynamika tych rzekomych 68 koni mechanicznych bardzo miło mnie zaskoczyła. Druga rzecz, to miejsce za kierownicą, mierzę 191 cm przy wadze 94 kg, miejsca z przodu mam pod dostatkiem, myślałem, że będę się kisił tak jak w Fiatach Panda II oraz Punto I którymi jeździłem na kursie prawa jazdy, ale w Swifcie nie mam żadnych problemów. Poza tym, jeśli chodzi o Swifta, zawsze chciałem takiego mieć, tzn. dokładnie w takim kolorze - biały z czarnymi zderzakami ;-) zawsze najbardziej mi się podobał.


Suzuki Swift II, MK3, staryjaponiec

Suzuki Swift II, MK3, staryjaponiec

Suzuki Swift II, MK3, wnętrze, staryjaponiec


No i tak to wygląda. Nie mam żadnych planów tuningowania tego samochodu i opisywania go na forach. Mój jedyny plan, to w miarę możliwości doprowadzić go do lepszego stanu, mechanicznie i wizualnie. Kolejny update zapewne w okolicach wiosny-lata 2013 r.
Ciekawostka - w Japonii te samochody (sprzedawane pod nazwą Cultus) już niemal nie istnieją, po prostu wyginęły, ciężko mi podać powód, być może skorodowane mocowania wahaczy je uśmierciły, choć z drugiej strony może to jednak kwestia popularności - w Japonii rolę Swifta przejął model Alto (tzn. jeśli chodzi o popularność miejskich modeli). Jakby nie było, u nas zawsze jest kilkaset sztuk Swiftów z lat 1988-2003, natomiast na japońskich, największych serwisach z ogłoszeniami - ledwie KILKA sztuk.

Krótkie info:
Suzuki Swift II (po pierwszym faceliftingu, nieoficjalnie oznaczany jako MK3)
- rok produkcji: 1991
- wersja: GS
- silnik: G13BA, SOHC, 8V, 1298 cm3, 68 KM (nie wiem ile ich zostało hehe)
- masa: 775 kg (wg dowodu rejestracyjnego)
- instalacja gazowa BRC

4 komentarze:

  1. to jest naprawde niesamowity samochód :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sam mam Suzuki Baleno 1.3 - fajne, miejskie samochody. Japońskie samochody są cool!

    P.S. super blog!

    OdpowiedzUsuń
  3. Robisz coś przy Świstaku?
    P.S. nie kończ na jednym poście tego :P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że od ostatniego posta nic się nie zmieniło. Absolutnie. Nawet nie mam o czym pisać :) W tym roku nie wiem czy zrobiłem choćby kilkaset kilometrów, ale nie dlatego, że jest popsuty czy coś, po prostu rzadko kiedy używam samochodu. Jest trochę pierdół którymi mógłbym się zająć, jednak nie mam własnego garażu i średnio chce mi się walczyć na chodniku przy ulicy.

      Usuń