Tak jak kocham ponadczasowy design Mazdy Cosmo Sport czy Nissana Skyline, lub piękną banalność Toyoty Mark II, tak też istnieją dziwne, Japońskie motoryzacyjne twory, na widok których człowieka ogarnia zdumienie, nie koniecznie z zachwytu, ale również nie koniecznie z obrzydzenia. Wszystko poniżej, to tylko i wyłącznie moje zdanie.
Mitsuoka Orochi.
Samochód ten swoją nazwę zawdzięcza odniesieniu do Japońskiej mitologii, a mianowicie chodzi o Yamata no Orochi - legendarnego potwora o ośmiu głowach i ośmiu ogonach, ubitego przez Susanoo Shinto, boga burz. Tak do końca nie wiem, co wzbudza we mnie ten design, przód faktycznie przypomina jakąś paszczę, sporo przetłoczeń itp. odważnych linii. Zaryzykuje stwierdzenie, że nawet, nawet mi się podoba. Osiem głów nie oznacza, że np. pod maską siedzi osiem cylindrów lub/i osiem turbosprężarek, za to mamy wolnossące V6 3MZ-FE 3.3L DOHC o mocy 233 KM, co przy masie 1580 kg, raczej nie powala. No ale to nie był, nie jest i nie będzie konkurent dla typowo sportowych samochodów lub supercarów. Nie mniej jednak, samochód ma swój klimat, myślę, że chętnie bym go przygarnął ;-)
Daihatsu Midget.
Ostatnio czytałem jakiś ranking, najbardziej charakterystycznych japońskich samochodów w historii (czy jakoś tak), i ten pojazd zajął tam dość wysoką lokatę hehe. Być może przez ten śmieszny a jednocześnie smutny wygląd.
Oryginalny Midget z pierwszej generacji to pojazd trójkołowy, była to mini-ciężarówka z maleńkimi silnikami (prawdopodobnie 0.2-0.3L, 10-12 KM). Type DK produkowano od 1957 do 1959 r. i był to pojazd jednomiejscowy z tego co widziałem, natomiast Type MP (którego zdjęcia są poniżej) od 1959 do 1972 r., tam mogło już wejść dwoje osób. Co ciekawe, pojazd ten nadal jest produkowany (pod innymi nazwami) w niektórych krajach:
Subaru Impreza II Casa Blanca.
Można by pomyśleć, że twórcom tej osobliwej wersji drugiej generacji Imprezy, powinno się za karę zrobić jakieś straszne rzeczy. Cóż, wersja ta na pewno jest sleeperem, ponieważ silnik z WRX zapewne pozwala utrzeć nosa nie jednemu nabijającemu się kozakowi, ale mimo wszystko... osobiście jestem totalnie na NIE. Te dodatki to trochę przestrzał, efekt jakby robiony na siłę, nie bardzo to wszystko do siebie pasuje. Powstało tylko 5000 egzemplarzy, wyłącznie na rynek japoński.
Toyota Verossa.
Następca niemal kultowych Mark II i Chasera, chociaż nadal miał napęd na tył (lub AWD), a pod maską cenione 1JZ (FSE i GTE), niestety nie przyjął się na rynku Japońskim, po zaledwie 2 latach zakończono produkcję. Patrząc z tyłu i boku, mając na uwadze RWD + 1JZ-GTE, można się zastanawiać, dlaczego tak się stało.
Ale chyba wiele staje się jasne, gdy obadamy przód.
Coś tu poszło nie tak. Ten grill na masce zdaje się skupiać zbyt wiele uwagi, efekt potęgują mocno oddalone reflektory. Jednak niektórzy nie przejmują się cudacznym przodem, a wręcz pozwalają sobie na dodatkowe efekty:
Na powyższym zdjęciu, samochód wygląda trochę jak potwór z anime/mangi, który żywi się młodymi dziewczętami z dużymi, jędrnymi piersiami heheh. Być może twórca modyfikacji tego driftowozu, miał podobną koncepcję w głowie, jakby nie było muszę przyznać, że całkiem nieźle to wyszło, na pewno z jajem. Jeśli ktoś buduje driftowóz, to sprawy designu są raczej całkowicie pomijalne, ponieważ liczy się co innego, więc Verossa powyżej, jeśli tylko ładnie lata bokiem, to może sobie wyglądać dowolnie IMHO. Ale seryjna wersja, nie przemawia do mnie. Ale zapewne tak czy inaczej ma swoich wielbicieli.
Oryginalna broszura: http://hide-g.blog.so-net.ne.jp/2011-12-08
Nissan Juke.
A tutaj świeży przykład. Sporo niepochlebnych opinii spłynęło po tym samochodzie, a raczej jego wyglądzie, ale ja nie dołożę kolejnej. Widziałem Juke na żywo wystarczającą ilość razy, aby stwierdzić, że nie mam nic przeciwko designowi, a w koncepcyjnej wersji JUKE-R jest całkiem fajny.
Co ciekawe, Juke w miarę dobrze się sprzedaje jak na takiego cudaka, i w 2011 r. przyczynił się do rekordowej sprzedaży samochodów Nissana. Mimo wszystko, czytając fora na internecie, samochód wzbudza kontrowersje, a nawet agresję u jego zagorzałych przeciwników, wisienką na torcie była wspomniana wersja JUKE-R która już zupełnie dobiła niektórych "hejterów", no ale ludzie którzy zajmowali się tą przeróbką mieli pewnie kupę frajdy z modyfikowania, jak to zwykle bywa przy tuningu.
Być może nie jest to ostatnia seria z takimi samochodami, aby sprawdzić więcej, kliknij nazwę tematu w tagu poniżej.
0 komentarze:
Prześlij komentarz